Etap dziewiąty zakończony. Byliśmy na miejscu 2 minuty po organizatorach, czyli pierwsi z rajdu :) Absolutny rekord. Tak jeszcze nie było.Nie dość, że jasno... a biwak w środku sawanny: drzewa, krzaczki, ziemia, piaszczysta ale ziemia!!! A nie piach. Od razu inny klimat po przepłynięciu rzeki Senegal. Duchota, 37 stopni w cieniu - dobrze, że jest wiatr. Śpiwór w nocy pewnie nie będzie już potrzebny. No i nowe zwierzaki: krowy, konie...a nie tylko kozy i osły. Oczywiście wielbłądów już brak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz