Mineliśmy zwrotnik raka. Na śniadanko była bagietka z nutellą :)
A dalej wszystko zależy od wizy do Mauretanii, która miała być wielokrotna...W końcu organizatorzy się na coś przydali i dali nam namiar do gościa na granicy, do którego mamy się zgłosić. I wtedy mamy szanse na dobrą wizę.
Krajobraz: dalej płaściuteńko...
Etap szósty rozpoczęty...
Autor:
mkk
|
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz