RSS

Raz 33 na plusie, później w okolicach zera...

A u nas nie chwaląc się w dzień było 33 stopnie! Teraz niestety dobija do 12, a rano będzie w okolicach zera. I tak codziennie! A te 33 to w cieniu!

Kolacja zjedzona, teraz spać. Dziś biwak w opuszczonym gospodarstwie, zero czegokolwiek... jedynie wszystko co blazosioł górsko-wodny przytachał.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Pustynia robi wrażenie...

Etap czwarty zakończony. Pobiliśmy rekord wczesnego przyjazdu. Byliśmy już o 20:30.

Uff, dzisiejszy skrót przez Saharę był naprawdę niezły! Zrobiliśmy sobie dzisiaj własną trasę...i chyba była trudniejsza od tej rajdowej. Miejscami jechaliśmy po starej trasie Paryż - Dakar. W sumie 230 km bezdrożami i pograniczami Sahary.


Pustynia! Zaczęliśmy jechać po płaskim wyschniętym twardym piachu z kępkami roślinności jedynie. Droga oznaczona jest kopczykami kamieni po bokach. Lepiej niż na polskiej prowincji :)
Wylądowaliśmy nawet na drodze a'la ścieżka dla wielbłądów...
I musieliśmy nawet przeprawić się przez rzekę! A niby pustynia...a tu woda!

Dziś widzieliśmy też burzę piaskową - na szczęście daleko od nas :)

Jutro wczesna pobudka i 760 km do przejechania.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Dziś turystycznie...

Etap 4 rozpoczęty z lekkim 3h opóźnieniem. Start był teoretycznie o 6, ale postanowiliśmy się wyspać. Dziś jedziemy turystycznie, kopanie się w piachu pod samą granicą z Algierią nas nie bawi. Wybraliśmy widokową drogę przez góry, prawie asfaltem. A potem trochę piachu pod Smarą...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Trzeci etap ukończony...

Etap trzeci zakończony. Coraz lepiej nam idzie, dojeżdżamy na miejsce coraz wcześniej - dziś już o 21:23:) Jutro i pojutrze będzie ciężko - ponad 540km jutro, a pojutrze prawie 800 km. Idziemy spać, bo jutro znowu pobudka o 5:30!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Góry i półpustynia...

Zakończyliśmy część wyścigową na dziś, zwyczajowo przejeżdżając pół trasy. Teraz jeszcze turystycznie jakieś 300 km po asfalcie. Mamy już jakieś 6h materiału z rejestratora do montażu. Część tras w nigdziebądź, środku niczego przejechaliśmy po super asfalcie nowobudowanej drogi. Jedziemy teraz do Tata, tam obiad i do Icht spać. Po drodze offowej zerwał się jakiś kabel i musieliśmy go wiązać pod autem.

A teraz trochę o krajobrazach. Góry, sucho, półpustynia, już widać na południu piaskowe wydmy. Doliny po kilkanaście km długie, a na kilka szerokie. I prawie zero roślinności. Dominuje brąz, żóły i piaskowy. Płasko jak na stole i z tego wyrasta pasmo górskie. Ukształtowane dość fantazyjnie i urwiste.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

"Stuck on desert"...

"Stuck on desert" w końcu zarobił na swoją nazwę. Wyłączyliśmy auto na chwilę i już nie chciało odpalić. Na szczęście ktoś jechał i nam podpowiedział. Obluzowany kabel. Dokręciliśmy i w drogę! Coraz więcej piasku...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Wrrrr...

Pierwsza wpadka zaliczona...Marek przelał płyn do spryskiwacza do butelki po mineralce. Nieświadomy łyknąłem... Paskudne w smaku... Planuję zemstę! (Tomek)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Dziś droga wiedzie przez półpustynię...

Wystartowaliśmy! Po 30 minutach targowania się kupiliśmy papierosy na podarki. A i mamy cel osiągnięcia dokładnie zera punktów :) Dziś pierwsze kawałki po półpustyni, jakieś 560 km... auto po usztywnieniu zawieszenia podniosło się o 20 cm!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Kilka zdjęć na stronce organizatora

Niestety nasi trzej muszkieterowie zdjęć nam przesłać nie mogą :( a chciałoby się zobaczyć z czymś się tam zmagają. Jak mówią obraz wart jest tysiąca słów...
No cóż to tylko namiastka, ale w tej kwestii można zerknąć na http://www.budapestbamako.org/hirek2013
Na tej stronce organizatora znajdziecie kilka zdjęć z Maroka, jak i rozpoczęcia rajdu w Budapeszcie.
Prowadzona jest w języku węgierskim, ale z czym translator wujka googla sobie nie poradzi ;)
http://www.budapestbamako.org/en
(na górze strony dwa linki: przepuszczone przez translator wpisy po angielsku, jak i link do facebooka

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Drugi etap zaliczony...

Dzisiejsze 268 km okazało się lekko złudne...przejechaliśmy 100 km poza asfaltem, przez góry w... 6 godzin! Widoki niesamowite, wjechaliśmy na ponad 2300 m :) Wrażenia i samopoczucie rewelacja!

Nasz kochany blazosioł dawał sobe radę, niestety zaliczył kilka awarii...Z tego powodu zrezygnowaliśmy z trzeciej części offroadu i pojechaliśmy drogą.

Później trzeba było się rozdzielić: my (Tomek i Marek) pojechaliśmy zaliczyć mechanika. Blazer musiał przejść przegląd, naprawili wycieki, jeszcze nam zostały nam do podrasowania resory na jutro...

W tym czasie Robert dostał za zadanie zaklepać hotel. W tym celu odbył epicką podróż z tyłu motorynki... trochę się chłopak trząsł jak wrócił, ale hotel załatwił full wypas :) Teraz jemy, później wracamy po samochód i wysypiamy się do 5:30:)

A jutro trochę musimy naszego blazera pooszczędzać: początkowo offroad, a później już wycieczkowo... jednak to nie ta klasa samochodu - przejedziemy ale za wolno...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

W Atlasie...

Jesteśmy na trasie. Jest dość trudna. Dziś jest trochę awarii u nas. Podjedziemy gdzieś do mechaniora na chwilę w celu konsultacji.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Pierwszy etap już za nami...

Po 80h od wyjazdu z Łodzi dotarliśmy do Tinerhir. Ukończyliśmy pierwszy etap rajdu! Jutro tylko 268 km, a teraz spać!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Droga przez Atlas...

Dzisiejsza droga pięknie wije się przez dolinki. Teraz słońce powoli zachodzi nad Atlasem, a my równie powoli pełzniemy do celu. Jesteśmy niedaleko Midelt. Jeszcze z 4h drogi przed nami...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Poczucie humoru marokańskich policjantów...

Pierwsza policyjna kontrola za nami. Policjant dobrym angielskim poinformował nas o naruszeniu przepisów i poprosił o dokumenty. Zobaczył nasze miny i zupełnie poważnie stwierdził, że...robi sobie z nas jaja :)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Maroko...

Przekroczyliśmy granicę Maroko w Nador. Teraz wymiana kasy, śniadanko i w drogę przez Atlas...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Na granicy z Maroko...

Zjechaliśmy z promu w Melilii. Teraz granica. Istny horror!!! Bieganie od kwitku do kwitku...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Już na promie...

Dojechaliśmy jako jedni z ostatnich na prom w Almerii. Mnóstwo załóg. Czuć atmosferę rajdu :)
Wcześniej mieliśmy godzinkę na super kolację z owoców morza w hiszpańskim klimacie.
Niesamowity maraton za nami (jazda, jazda i jazda non stop, snu niewiele) - a przed nami... Afryka! Niektórzy z nas pierwszy raz postawią stopę na afrykańskiej ziemi :)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Co zaskakujące...

Jesteśmy już przed Walencją. Co chwila spotykamy innych uczestników rajdu, co nas bardzo cieszy :) Wydawało się nam, że to my mamy załadowane auto na maxa...Widząc zapchane bolidy innych załóg - jakże się pomyliliśmy!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Autoserwis - mistrz prędkości



Polecamy jak ma się wolne dwie godzinki. Albo dłużej.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Hiszpania...

Po 34h non stop nareszcie... Hiszpania... Minęliśmy po drodze 4 auta oklejone rajdowo. Dziś w nocy dzięki Gosi mamy zarezerwowany hotel w Figueres. Jutro do Almerii!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Francja...

Wjechaliśmy do Francji. Całą noc non stop jechaliśmy na przemian. Musieliśmy się tylko zatrzymać na przerwę na obleczenie opony - ponad 1,5 h. Udało się, choć wrzaski na Niemców były :) We Francji piękne słońce. Na śniadanko pyszna jajecznica i dalej w drogę - nasz cel to Barcelona na wieczór!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Niemcy...

Odebraliśmy części w Wałbrzychu. Właśnie wjechaliśmy do Niemiec. Grzecznie pomykamy stóweczką...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

GOTOWI, DO BIEGU, START!!!



WYRUSZYLIŚMY :) :) :)

Dopóki walczysz, dopóty nie przegrałeś! To motto chyba najwłaściwiej określa, co się działo przez ostatnie parę dni… Heroiczna walka jaką stoczyliśmy by najpierw odpalić naszego kochanego Blazosła, następnie przewieźć go do Łodzi, zapakować  cały ten kram  - uff, trzeba było dopychać  we dwóch… a niby to kobiety zabierają dużo gratów w podróż ;) Ale co najważniejsze - udało się! 

Start w Budapeszcie niestety nas ominął, resztę uczestników rajdu poznamy dopiero w Maroku. Ale najpierw przed nami supermaraton przez Europę – ponad 3000 km… Jeszcze mały przystanek po części i ruszamy przez ośnieżone Niemcy, Francję do wybrzeży Hiszpanii. Lekko spóźnieni, ale z uśmiechem na twarzach gonimy pozostałych.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

JEDZIEMY!!!

Dobra. Jedziemy. Od razu do Afryki. Tylko na benzynie.

Reszta juz z trasy.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

... pozostały już tylko dwa warianty

Ze wspomnianych wczoraj przez Tomka trzech wariantów - pozostały nam już tylko dwa. Jesteśmy wciąż Utknięci w kraju Krakowiaków i Górali, nie ma dziś żadnych szans na wyjazd do Budapesztu.

Skuteczność modłów i ofiar, jak na razie żadna - moja myśleć, że potrzebna być dziewica co by urok odczynić. Ale gdzie takiej szukać...?

Pora zmierzyć się na poważnie z myślą, że jednak...

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

...And Then There Were Three

Ostatnie kilka dni to akcja szybsza niż w filmach ze znanym agentem JKM...z pięciu członków zespołu mamy w tym momencie trzech i pół. Licząc oczywiście Blazosła jako pełnoprawnego uczestnika.
Tak więc z powodów niezależnych i niespodziewanych zostało nas trzech humanoidalnych i jeden prawie cały mechaniczny.
To prawie cały oznacza, że już poskładany z powrotem do kupy nie chce działać...więc czekamy.
I obmyślamy plany awaryjne...
Zaklinamy śnieg, deszcz, wznosimy modły i składamy ofiary bóstwom mechaników....jak się uda wyruszymy jutro do Budapesztu....w gorszym przypadku, pojutrze bezpośrenio do Maroka.
A o trzecim przypadku na razie nawet nie myślimy....w końcu poszły już trzy owce, dwie krowy i czternaście kotów na te bóstwa.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

A w regionie niespokojnie...

Jeśli obserwujecie co dzieje się w regionie, do którego sie wybieramy - wiecie, że sytuacja nie wygląda różowo. Interwencja Francuzów w Mali może mieć niebagatelne znaczenie dla naszej wyprawy. Wystarczy spojrzeć na mapkę publikowaną przez Foreign & Commonwealth Office (FCO)



Myślimy, że organizator w końcu skomentuje tę sytuację. Tymczasem, ciagle jeszcze w dobrych nastojach, odliczamy dni do wyjazdu...
Trzymajcie kciuki :-)

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Są papiery...tylko...

Przyszły nasze paszporty. Mamy wbite po trzy wizy. Dostaliśmy zacny numer 018 jako ekipa :)
Tylko...
W nazwisku Roberta jest błąd na wizie mauretańskiej...Może go przepuszczą :)
Ale to i tak nic ponieważ wszystkie wizy mauretańskie opiewają tylko na jeden wjazd, a miały być wielokrotne! Czyli dojechać dojedziemy...pytanie co z powrotem? Ciekawe czy Blazer wejdzie do samolotu lub czy pozwolą nam go nadać na bagaż?
Pocieszające jest to, że organizatorzy mają dokładnie takie same wizy mauretańskie :)

To pisałam ja, Wasza reporterka!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Metody zaklinania losu pilnie poszukiwane!

Ktokolwiek z Was to czyta a posiada sprawdzone, skutecznie i szybkie metody zaklinania losu - prosimy o WSPARCIE i podzielenie się wiedzą!

My próbujemy wszystko co możliwe.

Nasz koń roboczy poważnie zachorował... Ostatnie dni to pasmo niepewności, załamania, nadziei, wściekłości i niecenzuralnych słów liczonych w tysiącach.

W niedziele auto poważnie się zepsuło. Zaraz za Wrocławiem zagotowało się i spod maski buchnęła para. Pierwsze rokowania od razu wskazywały na coś bardzo, bardzo niedobrego... Rafał przeprowadził dokładną inspekcję silnika i wydał wyrok:
TO CHYBA GŁOWICA...

Tak. Nie ma lekko. Nasłuchałem się sporo na temat takiej awarii i już podskórnie wiedziałem, że będzie nerwowo. Koszt to jedno. Ale teraz liczy się tylko CZAS.
Dobranie się do głowicy silnika zabrało Rafałowi dwa dni. To mocno skomplikowane zadanie.
Tutaj jest krótki film, który magicznie skraca to do kilku minut:
Filmik

Po rozmontowaniu dziesiątek (jeżeli nie setek) elementów silnika głowica została wymontowana i dostarczona do zakładu naprawczego. Nie wiedzieliśmy czy tam odbędzie się konsylium, czy raczej sekcja zwłok.
Testy potwierdziły uszkodzenie. Właściwie to jakaś rysa.

Na całe szczęście zostanie do jutra pospawana. Oby się udało to zrobić fachowo.
Prawdopodobnie w piątek Rafał zabierze się do ponownego składania silnika. To będzie tytaniczna praca.

I teraz najważniejsze - trzymajcie kciuki, żeby poszło gładko i nie wyszło nic więcej!

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS

Z wizytą w Budapeszcie...

Tydzień temu, reprezentacja teamu Utkniętych na Pustyni - w osobach nieocenionej małżonki Roberta i jego samego, udała się do stolicy naszych braci Węgrów na najdroższą włoską kolację ever! Ma się tę fantazję, a co :)

A już trochę poważniej - wizyta była nieodzowna, należało dostarczyć do
African-Hungarian Union organizującej pomoc dla Afryki nasze "dary", m.in.: bandaże, maski chirurgiczne, pojemniki na mocz, zabawki, zeszyty, gazy. Przy okazji - dzięki Śmigły!

Nasz Czuły Bi (dla niewtajemniczonych -  Chevrolet Blazer) nie byłby w stanie jednorazowo pomieścić zespołu wraz z całym jego majdanem wyprawowym i artefaktami pomocowymi i zabrać nas w podróż. Stąd decyzja - dobra pomocowe dostarczamy do Budapesztu wcześniej. W pojedynku wariantów: kurier vs. podróż samochodem zwyciężył ten drugi. Nie było źle. A w drodze powrotnej minęliśmy nawet Trabanta!



P.S. Swoją drogą - po co nam firmy kurierskie, skoro taniej jest mi zawieźć paczkę do takiego Budapesztu samemu...? Nie mogę się przestać dziwić...

P.S. II - po jeździe słowackimi i węgierskimi autostradami, niestety nie jesteśmy zwolennikami lansowanej przez polskich władców teorii, że więcej radarów na polskich drogach równa się bezpieczniejsza i wygodniejsza podróż samochodem.

  • Digg
  • Del.icio.us
  • StumbleUpon
  • Reddit
  • RSS